![Forum Szkoła Magii i Czarodziejstwa Dragons Strona Główna]() |
Szkoła Magii i Czarodziejstwa Dragons http://seria-dragons.blog.onet.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Istka
Gość
|
Wysłany: Śro 19:12, 30 Maj 2007 Temat postu: Moje zgłoszonko |
|
|
- Swój wiek: 15 lat
- Próbkę swojej twórczości:
Słońce znajdowało się wysoko, ponad chmurami. Pogoda była wręcz idealna. Lekki wietrzyk, wysoka temperatura, ale nie za bardzo. Puszyste, białe chmury wędrowały po nieboskłonie.
W Niebie od jakiegoś czasu trwało wielkie zamieszanie. Najwyżsi wszędzie się śpieszyli, byli podenerwowani i najwyraźniej czymś zmartwieni. Mimo wszystko nic nie mówili aniołom, dopóki nie mieli planu i stuprocentowej pewności.
Zorganizowano zebranie. Wszyscy zebrali się, a na mównicę wszedł święty Piotr.
- Moi drodzy, stwierdzam to z przykrością, ale nadchodzi koniec. Szatan w błyskawicznym tempie zapuszcza swoje korzenie na Ziemi. Coraz więcej ludzi odrzuca Dobro, a wybiera Zło. Niedługo już nikt nie wejdzie do Nieba – rzekł starzec, a tłum głośno wyraził zdziwienie. – Postanowiliśmy podjąć ostateczne środki. Część z was uda się na Ziemię. Każdy dostanie jedną osobę, którą będzie musiał nawrócić. Są to ludzie, którzy nie są do końca zdemoralizowani i jest szansa na uratowania ich. Po wyczytaniu własnego imienia, należy podejść do świętego Jana, który da adres i informacje o podopiecznym.
Święty Piotr wziął do ręki wielki rulon, który rozwinął. Papier miał naprawdę imponującą długość. Silny głos mężczyzny rozbrzmiał po okolicy, gdy wyczytywał kolejne osoby. Anioły po kolei podchodziły do stolika, otrzymywały kartkę, po czym wychodziły bramą, by udać się na Ziemię.
- Oliver Thomas!
Dziewiętnastoletni blondyn wstał z miejsca i udał się do świętego Jana. Odebrał z jego rąk informacje i udał się w kierunku masywnej, złotej bramy. Przyglądał się jej wzorom, po czym spojrzał na kartkę.
Katherine Jones
17 lat
Nowy York
Liberty Street 8
Spojrzał w dół i westchnął ciężko. Nie bardzo wiedział, jak ma pomóc tej dziewczynie się nawrócić. Mimo wszystko musi spróbować. Rozłożył skrzydła i poszybował w dół. Do Nowego Yorku.
Wszedł nieśmiało do domu numer osiem na Liberty Street. Przedpokój był mały i przytulny. Z przyzwyczajenia zdjął buty. Z kuchni wyszła niska kobieta w fartuchu. Ze zdziwieniem spoglądała na drzwi, które przed chwilą samoistnie się otworzyły i zamknęły.
Chłopak zmieszał się. Nie myślał, że ktokolwiek będzie go widzieć.
- Przepraszam, ja... – mruknął, ale blondynka nie słyszała go ani nie mogła zobaczyć. Zrezygnowana wróciła do przygotowywania obiadu.
Oliver stał moment oniemiały. Wzruszył ramionami i udał się na górę. Dom wyglądał bardzo porządnie i skromnie. Wszystko było zrobione ze smakiem i gustem, ale za niewielką cenę. Zero przepychu. Otworzył któreś z kolei drzwi. Uznając, że to pokój Katherine, wszedł do środka.
Błękitne ściany, mahoniowa podłoga, łóżko z białym baldachimem, biurko, regał z książkami, wieża, telewizor, toaletka i ogromna szafa. Można, by rzec, że to pokój normalnej nastolatki, może trochę rozpieszczonej. Nic nie wydawało się być co najmniej dziwne oprócz zdjęć, które wisiały w wielkich ramkach.
Blondyn podszedł do pierwszej fotografii. Rudowłosa piękność w bikini. Na kolejnej Katherine, zakrywająca się jak najmniej białą kołdrą. Coś tu nie grało. Spojrzał na zdjęcie, które dostał od świętego Jana. Dziewczyna wydawała się być miła, grzeczna, poukładana...
Nie miał czasu, by dłużej się zastanawiać, bo drzwi otworzyły się i do pokoju weszła siedemnastolatka. Położyła plecak obok szafki nocnej, po czym rzuciła się na łóżko. Zamknęła oczy, odprężając się. Usłyszała dziwny, nieznany jej dotąd szelest. Jej wzrok od razu napotkał przystojnego chłopaka.
- Nie wiedziałam, że ktoś tu jest – powiedziała sympatycznym głosem, podnosząc się z łóżka. – Kim jesteś? Nie przypominam sobie, bym cię znała.
- Katherine Jones? – spytał, by mieć pewność, że się na pewno nie pomylił.
- Kathy, ale tak. To ja – odpowiedziała, podając mu dłoń. – A ty jesteś?...
- Oliver Thomas. Przysłano mnie z góry, by pomóc ci obrać właściwą drogę.
- Z góry? Czyli skąd? – zadała pytanie zdziwiona. Ten blondyn bardzo ją intrygował. W dodatku miał taki aksamitny głos i zmysłowe usta. Mógłby być jej kolejnym partnerem. Mimo wszystko było w nim coś takiego nieziemskiego. Jakoś dziwnie się świecił. Chyba był nietutejszy.
- Z Nieba. Tak się składa, że jestem Aniołem – rzekł, rozkładając szeroko swoje białe, pierzaste skrzydła. Nie doczekał się odpowiedzi. Usłyszał tylko dźwięczny śmiech Katherine. Westchnął cicho. To będzie ciężka sprawa, ale da radę! W końcu jakby wiedzieli, że nie podoła zadaniu, nie daliby mu go. Jednak najpierw musi przekonać rudowłosą, że jest wysłannikiem z Niebios.
- GG: 5117061
- Imię i nazwisko bohaterki: Madison Thomas
- Dom: Earth
- Aktorka: Ashlee Simpson
coś jeszcze podać ?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
T
Okropny
Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: z O-ki
|
Wysłany: Śro 20:15, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja jestem na tak... Ale i tak głos należy do Sary
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sarusia
Administrator
Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 912
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/7 Skąd: się wzięłam??? xD
|
Wysłany: Śro 20:19, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja także jestem na tak i przyjmuję, pamiętajcie o okresie próbnym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|